Dziewiąte 90 minut: sobotni dzień II

Lesley siedziała w słońcu na ławce obserwując raczej cały obiekt niż mecze, które rozgrywały się na boisku przed nią. Cieszyła się, że nikt nie widział iż przyjechali razem, jednak i tak co jakiś czas czuła spojrzenia rzucane w jej stronę; jakby wszyscy o niej mówili. Przełknęła ślinę i odwróciła się, przy szatniach stała cześć drużyny i dziewczyny z zeszłego tygodnia. Przeklęła w myślach, dlaczego znów musiały się tutaj pojawiać? Ley zdawała sobie powoli sprawę, dlaczego czuje się jak pod odstrzałem. Po prostu stała się tematem do plotek, a to wszystko było winą Luke’a. Miała ochotę wyjść na boisko, przerwać grę i powiedzieć mu parę słów, ale gdy na niego patrzyła traciła część odwagi. Pozostało jej tylko oprzeć głowę na ręce i czekać. Na cokolwiek. Lekko znudzona śledziła już piłkę do ostatniego gwizdka, a potem przypatrywała się wymianie drużyn.
Luke zaopatrzywszy się w dwie wody wskoczył obok niej na ławkę, omal nie zrzucając z niej dziewczyny, która podskoczyła przestraszona. Rzuciła mu tylko krótkie spojrzenie, a potem wywróciła oczami i odsunęła się lekko.
- Ley, chcesz wody? – Wyciągnął w jej stronę rękę, a ona chwyciła tylko trunek i wyrwała mu go z ręki nawet nie dziękując. – Jesteś o coś zła? Musimy dalej udawać, że jesteśmy parą, no wiesz mówią o nas – zażartował. Spojrzał w stronę szatni szeroko się uśmiechając. Lesley poczuła jak gotuje się w niej ze złości. Wstała i oddała mu butelkę uderzając niby to przypadkiem w jego głowę.
- Właśnie dlatego jestem zła, ty małoletni durniu – wrzasnęła kierując się do wyjścia. Luke ruszył za nią.
 - Małoletni dureń? – szepnął zdziwiony sam do siebie. - O co ci chodzi? – zapytał, stając przed nią. A ona spojrzała w bok, westchnęła wyraźnie zirytowana i odwróciła twarz do niego.
- O co mi chodzi? – Zmarszczyła brwi – A tobie? Uczepiłeś się mnie od początku sezonu, jak rzep psiego ogona. Ciągle kręcisz mi w głowie i wymyślasz jakieś bezsensowne wymówki by zagadać. Dam sobie radę bez ciebie, wiesz? Nie musisz zmyślać, że jesteśmy ze sobą. Nie wiem skąd ty to wszystko bierzesz, dlaczego to robisz, ani nic. Nawet się nie znamy. – Pokręciła głową. – A ty wprowadzasz mnie w jakieś zabawy. Luke, spędzamy ze sobą tylko pieprzone dziewięćdziesiąt minut. – Roześmiała się w głos. – Co ja mówię, przecież nawet nie spędzamy tego czasu ze sobą. Przychodzę na meczę, dla taty i mojej rodziny, która gra. A ty po prostu…
- Jezu Lesley, czy to tak trudno zrozumieć że mi się podobasz?! – zawołał głośno i parę osób spojrzało na nich. Dziewczyna prychnęła, jeszcze nigdy jej takiej nie widział. To prawda nie spędzali zbyt wiele czasu razem, jednak nigdy nie spodziewałby się, że będzie w stanie kiedyś tak wybuchnąć.
- Okazujesz to w koszmarny sposób, wiesz? – powiedziała chłodno, czuła jak zbierają się w jej oczach łzy. Dawno nie czuła się tak bardzo zmieszana. Nie wierzyła, mu tym razem naprawdę nie mogła znaleźć w tym wszystkim czegoś pozytywnego. Zapomniała o tym, jak się przy nim czuła. Naprawdę mogłaby mu się podobać? Gdyby był poważny powinien naprawdę powiedzieć jej to prosto w twarz, a nie korzystać z okazji i klepać nieznajomym, że są razem skoro nie są.
- Przerastają cię głupie komentarze? – zawołał chwytając ją za przegub ręki, którą natychmiast wyrwała.
- Jakie komentarze? – zapytała zaciekawiona unosząc brwi i jeszcze bardziej zła. Już dawno nie była w takim stanie. Szczerze nawet nie spodziewała się tego po sobie, że będzie w stanie powiedzieć mu to co zbierało się na jej sumieniu.
- Nie wiem jakie. Nie słucham durnych plotek – odpowiedział czując złość, wywróciła oczami. Wyciąga coś o czym sam nie ma pojęcia, to naprawdę mądre – pomyślała.
- Na razie Lukey – powiedziała odwracając się. Była za bardzo przytłoczona. Nie miała siły się kłócić, ani nie chciała słuchać o jakiś komentarzach.
- Ley! – krzyknął za nią nie poddając się.

- Przestań za mną iść – wrzasnęła wściekle odwracając się i patrząc na niego przez chwilę. Zacisnęła zęby i ruszyła w drogę powrotną.



Wstyd! Kompletnie zapomniałam, że blog ihear-yourname istnieje! A wy jeszcze pamiętacie? Postaram się nadrobić wszystkie rozdziały, których nie dodałam, omg xd 
Jeśli ktoś tu jest to podziwiam, całuje i kocham! 

1 komentarz:

  1. Ja jestem! :D
    Właśnie zrobiłem sobie przerwę w nauce i bardzo się z tego cieszę. Luke nareszcie powiedział to wprost, podoba mi się to. Ale czekam na więcej, zdecydowanie więcej.

    OdpowiedzUsuń