Ławka: | 4 Kiedyś uwielbiałem zatłoczone miasta |



Przyszła jak zawsze o tej samej godzinie tym razem jednak bez książki. W jej kieszeni spoczywało coś bardziej cennego, co należało do kędzierzawego chłopaka, który siedział już po środku ławki. Zagryzła wargę i ruszyła do przodu żwawym krokiem, również usiadła na środku, tak że ich plecy praktycznie stykały się ze sobą. Czuła jego zapach, który sprawiał że mogłaby odpłynąć, gdy łączyła to z szumem morza. Wyciągnęła z kieszeni sprzęt i uśmiechnęła się na samą myśl. Wiedziała już, że chłopak miał na imię Harry, a jego dobry gust muzyczny nawet jej się spodobał. Ba, właściwie szybko zaraziła się kilkoma piosenkami, które idąc tutaj nuciła pod nosem. Mimo, że gdzieś tam w jej sercu wciąż coś kuło, bezustannie.
Zielonooki chłopak uśmiechnął się, wyciągnął tylko dłoń za siebie odbierając swoją własność, a następnie oddał pożyczoną książkę. Książkę, która pięknie pachniała starością, kartki miała już zużyte, wymiętolone, co oznaczało że nie tylko była czytana, ale ogromnie uwielbiana przez właścicielkę, no i on również znał jej imię. Widniało na od środka na okładce i Harry’emu bardzo podobało się to imię. Frances. Nie chciał już pokazywać jej swojej trochę bezczelnej strony, otoczonej nutką żartu, bo wiedział, że zauważyła w nim to od pierwszej chwili. Teraz chciał pokazać to co ma w środku. Coś cenniejszego. Swoją duszę, którą już w połowie odkrył.
- Kiedyś uwielbiałem zatłoczone miasto. – zaczął tak samo jak poprzednio. Podobało mu się to, że właściwie wracali do pewnego punktu wyjścia. Słowo klucz, którym było „kiedyś”. Frances odłożyła książkę po swojej prawej stronie uprzednio oglądając ją  z wierzchu i sprawdzając czy jest cała. Następnie włożyła ręce do kieszeni bluzy i oparła się bardziej o ławkę wyczuwając po drugiej stronie ciało Harry’ego. Zadrżała przez chwilę, ale strąciła to uczucie z siebie próbując skupić się na jego ochrypłym głosie przez który chyba zaczynała wariować. – Ale zaczęło mnie przytłaczać. Znalazło się w nim tyle uliczek, których nie rozpoznawałem i błądziłem. Błądziłem też w charakterach ludzi nie potrafiąc dostrzec i rozróżnić tych dobrych od złych. Nie potrafiłem dać przyjaciołom, dziewczynie tego czego potrzebowali, prawdziwego mnie. Nie potrafiłem, bo oczywiście nie byłem nauczony, a może też zagubiony, tak naprawdę na Amen – ucichł, a w uszach obu zaszumiało morze, a jakieś dziecko obok nich radośnie przystanęło przy barierkach. Chwilę potem usłyszeli krzyk by odeszło lepiej dalej i uważało, jeśli nie chce wpaść do zimnej wody.
- I dalej coś się stało? – typ rozmowy wciąż był ten sam, przez co oboje mieli ochotę się roześmiać, albo pacnąć w głowy, ale właściwie to co mieli z nią zrobić? Prowadzić w innym kierunku? Dlatego taka ona właśnie była, inna, ale jednak wciąż taka sama.
- Zacząłem się dusić – wytłumaczył patrząc na nią, kątem oka – Więc zacząłem jeździć po innych miastach, słuchać dużo muzyki zamykając się we własnym świecie, skoro nie jestem przydatny dla innych ludzi, to po co mam ich męczyć.
- Jesteś przecież – szepnęła cicho, a w szparze między deskami musnęła palcami jego dłoń – To że ktoś nie nauczył cię jak kochać, jak być prawdziwym przyjacielem, wcale nie znaczy, że tego nie potrafisz – odrzekła biorąc głęboki oddech i zaczynając się bawić swoim mysim ogonem – Potrafisz, to ma się tutaj – spojrzała na swoją klatkę piersiową z lekkim uśmiechem – w sercu. Drogę również zawsze znajdziesz, nie ważne jak bardzo jest ona splątana, wystarczy że się trzymasz solidnie, mocno i walczysz. Teraz też walczysz.
- Walczę? – prychnął delikatnie kręcąc głową, a kilka kosmyków włosów wpadły do jego kocich oczu.
- Oczywiście że tak. Wyjazd do innych miast owszem, można uznać za ucieczkę. Można uznać też za drogę by odnaleźć siebie – między nimi zapadła cisza.

























Jejku, ogromnie was przepraszam miałam ją wstawić, ale zabrałam się za Pedagogikę ogólną i totalnie wypadło mi z głowy. Dodaje dziś na szybko, więc mogą być niedociągnięcia, bo dopiero kilka minut temu sobie o tym przypomniałam istny koszmar, jak ja żyje nie wiem...
  + Zawsze będę informowała osoby, które pod aktualnym wpisem zostawią nick.
++ Jeśli czytasz uszanuj moją pracę i proszę skomentuj :)x
PS. Jeśli macie twittera, a opowiadanie wam się podoba napiszcie co dokładnie z #ŁawkaFF, może ktoś jeszcze się tutaj zjawi! :>

3 komentarze:

  1. Boże to jest takie magiczne, wyjątkowe. Czekam na nn ♡ ♡ ♡ @PaulinaAllan

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie proste i jednosześnie tak skomplikowane. Nie da się tego określić jako cos, nie da się tego opisać słowami, ich wydźwięk jest zbyt delikatny dla czegoś tak perfekcyjnego i delikatnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany, prawie zapomniałam, że jeszcze nie przeczytałam rozdziału.
    Nawet nie wiesz jakbym się ucieszyła, gdybyś wydała Ławkę w wersji papierowej. Części niby są krótkie, ale każda z nich dużo przekazuje i daje do myślenia. Frances jest genialna i bardzo ją polubiłam, bo próbuje pomóc obcemu człowiekowi i mówi to, czego nikt inny mu nigdy nie powiedział, choć przez jego życie przewinęło się mnóstwo ludzi, zapewne mu bliższych niż dziewczyna, którą poznał zaledwie kilka dni temu. Mam przeczucie, że ich znajomość przerodzi się w coś naprawdę pięknego ♥
    Czekam na piątkę!
    Pozdrawiam :) xx

    OdpowiedzUsuń