Train: XIV

Sobota zapowiadała się ciężko. Dwadzieścia nieodebranych połączeń sprawiło, że gdy powoli miało nadejść dwudzieste pierwsze Sky wyłączyła komórkę. Kilka minut wcześniej w drzwiach pojawił się Brian z Kate u boku trzymając lody i horrory, z przyklejonymi na usta delikatnymi uśmiechami. Otoczyli ją swoimi ramionami, mocno ściskając i nic nie mówiąc. Byli w trójkę najlepszymi przyjaciółmi, więc Skyler nawet nie miała za złe Brianowi, że  powiedział blondynce, co się stało. To nawet lepiej, jej nie mogło przejść to przez gardło.
Nie mogła znieść zamykania na dłużej oczu, ponieważ pod powiekami miała obraz Nialla i Ann, co przyprawiało ją o poważne mdłości. Ona siedziała jak dla niej zbyt blisko niego jak na zwykłą znajomość, to nieśmiałą Skyler bolało. We trójkę usiedli w salonie, ponieważ jej rodzice wybrali się do kina, miała cały dom dla siebie i wcześniej biorąc trzy łyżeczki, włączyli film. Tak spędzili razem sobotnie popołudnie, nie pozwalając, aby natrętne myśli szaleńczo wracały i trafiały prosto w serce. Żadne nie odważyło się poruszyć drażniącego tematu, rozumieli się bez słów, lata praktyki czy coś. Nie byli przykładem tych przyjaciół z filmów, idealnie dopasowanych, mówiących sobie dosłownie wszystko, byli po prostu przyjaciółmi, mającymi przed sobą pewne sekrety, uwagi, czasami kompletnie się nie zgadzali i kłócili, ale wciąż do siebie we trójkę wracali. Prawdopodobnie tak wyglądają realia przyjaźni.
Niedziela minęła jej szybko, siedziała w pokoju, słuchała muzyki i czytała książkę. Za oknem było szaro, więc nawet po powrocie z kościoła, nie chciało jej się wystawić nosa na dwór. Chowała swoje myśli i lekko poturbowane serce w pierzynie i ogrzewała je, bojąc się poniedziałku. Czuła jego oddech na plecach, bo wiedziała, że się zobaczą i nie miała pojęcia, co się wtedy stanie.
Poniedziałek przyszedł zbyt szybko. Ciężko było zrzucić z siebie ciepło, które nagromadziła przez weekend, ale musiała to zrobić. W kurtce, szalu i czapce stała na peronie przestępując z nogi na nogę i czekając na  przyjaciółkę, która lubiąc wciąż ryzyko uwielbiała biegać na pociągi. Gdy zobaczyła nadchodzącego chłopaka schowała się za tablicą z rozkładem jazdy i stała tam dopóki nie przyjechał pociąg. Nie chciała z nim rozmawiać, nie chciała rozrywać sobie serca, albo powodować, że się złamie. Pozostała więc w bezpiecznej odległości posyłając czasami w jego stronę spojrzenie.
Niall szukał Skyler na peronie. Przez cały weekend próbował się z nią skontaktować, jednak nic to nie dało. W piątek widział tylko jak Brian obejmuje ją i odwracają się oddalając, prawdopodobnie w kierunku jej domu. To był lekki cios. Znał Briana, ale nigdy nie sądził, że razem ze Sky są czymś więcej niż przyjaciółmi. Z resztą tak nie powinno być, jeśli ona zgodziła się pójść z nim na randkę. Był zły, że Ann jeszcze przed jego spotkaniem z dziewczyną próbowała go namówić by jechał razem z nią i Re na jakąś bezsensowną imprezę. Jakby wiedziała, jakie są ich plany, potem zaczął myśleć, że Skyler mogła wszystko źle zinterpretować, więc jeszcze bardziej pragnął się z nią zobaczyć. Jednak nawet przez Briana, albo Kate się nie dało. Oboje w bardzo perfidny sposób odrzucali jego prośby. Zrezygnował więc, nie potrafił narzucać się jeszcze bardziej. Tak po prostu po tym wszystkim miał do niej podejść i powiedzieć. „Cześć Skyler, widziałem cię w piątek. Zdaje mi się, że źle zinterpretowałaś całą sytuację” Jasne… To nie w jego stylu, może też zbyt bardzo bał się jej reakcji. Tak bardzo się starał, chyba aż za bardzo i teraz zaczynało wszystko do niego wracać.
Zobaczył ją dopiero w pociągu. Smutną i zamyśloną. Chyba nawet nie słuchała Kate, która mówiła coś ciszej niż zwykle. Czuł, że powinien coś zrobić, ale nie chciał się wtrącać, zdawało mu się też, że nie powinien. Pozostało mu tylko znów na nią spoglądać.
Było dziwnie, miała świadomość, że Kate coś do niej mówi, jednak nie potrafiła jej słuchać. Ta druga świadomość, że obserwuje ją znajoma para oczu była nie do zniesienia.
Kiedy on na nią nie patrzył, jej tęczówki wpatrywały się w niego i na zmianę. Wiedziała, że powinna z nim porozmawiać, wytłumaczyć to, co stało się w piątek, ale bała się. Strach był czymś czego tym razem nie potrafiła pokonać, nie w tym wypadku. Pozostało więc spoglądać jej znów na niego z daleka.
W bardzo prostu sposób, można wrócić do ukradkowych spojrzeń w pociągu.

Koniec

Cholera, wiem, w którymś miejscu to opowiadanie przestało się chyba kleić, dlatego zakończenie również wyszło średnio, ale cóż tak właśnie miało być. Choć raz. Przepraszam, jeśli to was zawiodło...
Zapraszam wciąż na Wild Heart (Harry Styles, Emilia Clarke) i Follow your heart (Niall Horan, Lily Collins) Linki po lewej, bodajże ( jest późno, dawno nie siedziałam o tej godzinie na kompie więc wybaczcie, jeśli ich tam nie ma xd)
Dziękuje za każdy komentarz, że dotrwaliście tutaj ze mną do końca, uwielbiam was nawet nie wiecie jak bardzo... Trudno to wyrazić mi słowami, ostatnio wiele się dzieje i na wszystko mi ich brakuje. 
Nie mam pojęcia, kiedy może pojawić się jakieś opowiadanie tego formatu, kiedyś prawdopodobnie tak. Postaram się przejrzeć mój tumblr by ihear-yourname nie zostało totalnie opuszczone na ten czas. Na pewno coś się tutaj do świąt jeszcze pojawi! 
Całuje! :)
#TrainFF (po raz ostatni to piszę, smutne, bo jestem z tym opowiadaniem na kilka sposobów związana)
Trzymajcie się ciepło! 

5 komentarzy:

  1. Nie do końca wiem od czego mam zacząć. Te opowiadanie było pisane lekkim stylem i dzięki temu lekko i płynnie się czytało. Trochę szkoda, że skończyło się tak...przykro? Nie umiem tego do końca opisać. Uważam, że pasowali by do siebie, ale Niall chyba zbyt się bał odrzucenia, aby jakoś wyjaśnić tą sytuacje. Ja osobiście uwielbiam pisać smutne zakończenia, dające do myślenia, ale nie lubię ich czytać. Napisałaś, że to opowiadanie przestało się kleić i będę musiała temu zaprzeczyć. Było rewelacyjne. Już sam pomysł był świetny.
    Nie będę dłużej przeciągać. Dziękuje ci za nie. Jak tylko znajdę czas wpadnę na Fallow your heart, ale gdy tylko się do tego zabieram coś mi przeszkadza. Xd
    Popraw tylko ostatnie zdanie, bo napisałaś prostu zamiast prosty. ;)))
    http://lowca-samobojcow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczekaj chwilkę... bo nie rozumiem! Kiedy to ja wymyślałam już jakie imiona będą miały ich dzieci ,ile ich będzie,... To oni skończyli TAK?! Błagam ,to żart ,prawda?? Dlaczego Niall nie zagadał do niej?Przecież jasne stres,żal i wgl... Ale ... to ie możliwe ,aby ich historia tak się skończyła :( Tak z dnia na dzień nie odzywają się do siebie? A cała sytuacja zaczęła jakoś lepiej wyglądać.Przyznam jednak,że bardzo podobała mi się fabuła ,cały pomysł ,który moim zdaniem był świetnym. Równie wspaniale napisałaś to zakończenie,chociaż ja sama nie jestem do końca usatysfakcjonowana (wyobrażając sobie o ich dzieciach ;c ) ,ale nie potrafię powiedzieć,,Hej to było beznadziejne'' ,kiedy napisałaś to w taki genialny sposób.A to zakończenie,chociaż smutne(jak dla mnie) było nieźle przemyślane. Nieźle... ,to złe słowo! Było to wspaniałe! Dziękuję ,że zamieszczasz takie cudowne opowiadanie ,są wprost genialne!
    Pozdrawiam ciepluto ;D
    Twoja wielka fanka ! ^^ +Przepraszam za błędy,nie ogarniam już przez tę naukę;c

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskok. Szok. Zdziwienie. Powinna być druga część. No bo wrócili do punktu wyjścia i co? To będzie tak w kółko?
    Mogliby się ogaaaaaarnąć xDD
    Ale podoba mi się to. ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. To była taka piękna historia a skończyła się tak smutno. Chciała bym dalszy ciąg ale co tu dużo mówić koniec to koniec, a on nie zawsze musi być szczęśliwy:( Gdzieś w głębi serca mam nadzieję, że ty w swojej głowie masz takie zakończenie jak ja:)
    Tak bardzo podoba mi się twoją twórczość, a teraz jest mi tak strasznie smutno. Mam ochotę rozplakac się i schować gdzieś gdzie nie dobiegnie mnie ta okrutna rzeczywistość

    OdpowiedzUsuń
  5. infinity-andeternity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń