Kolejny
poranek był znów ciężki. Skyler nie chciała wstawać, a tym bardziej wychodzić z
domku, jednak kiedyś musiała. Jak mogła pozwolić by tak się stało? Że to słowo
niepostrzeżenie wymknęło się z jej ust? Była przerażona spotkaniem się z
Niallem – wiedziała, że tego nie uniknie i czuła, że chłopak nie odpuści jej
ucieczki.
-
Sky idziemy nad morze, wstawaj w końcu – wołała któraś z dziewczyn z ich
pokoju. Skyler nie mogła udawać, że jest chora, wszyscy bardzo dobrze się znali
i od razu wyczuliby, że chodzi o coś całkiem innego. A to, że ona nie mówiła,
co leży jej na sercu tak bardzo już im nie przeszkadzał. Z resztą, kochali ją
taką jaką była.
-
Zbudujmy zamek! – zawołał Patrick stając na ciepłym piasku i machając rękami by
wszystkich zachęcić. Zgłosiło się tylko parę osób, a reszta postanowiła przejść
się w stronę latarni morskiej. Sky została, chciała pobyć sama. Zapominając
jednak o jeszcze jednej osobie, która podczas tego wyjazdu była jakby
dodatkiem.
-
Skyler – zdążył zawołać ją tylko po imieniu, a ona podskoczyła przerażona i
spojrzała na niego.
-
Oh – zawołała tylko próbując lekko się uśmiechnąć – Wszyscy poszli? –
rozejrzała się udając, że nie dostrzegła, kiedy się zbierali. Wstała nagle,
zauważając znajome postacie nad wodą. – Pójdę ich dogonić – zawołała odbiegając,
zostawiając przy nim tym razem swoje myśli, bo swoje serce zostawiła już dawno.
Znów
uciekła i znów czuła się przez to fatalnie. Siedząc teraz przy ogniu i smażąc
kiełbasę, odpłynęła. Była tak strasznie zagubiona, że nie potrafiła nawet
poskładać swoich myśli, o co w tym wszystkim chodzi. A chodzi o jej uczucia.
-
Ronnie, chcesz? – zawołała dziewczynę unosząc patyk, a następnie wstając, gdy
ta druga go przejęła. Spojrzała po osobach siedzących przy cieple, chwilę
dłużej zatrzymując spojrzenie na tej jednej, wyjątkowej osobie, a potem wyszła.
A
on poszedł za nią.
-
Skyler – powiedział tak delikatnie, jak ten wiatr, który dokładnie w tamtym
momencie subtelnie rozwiał jej włosy. Odwróciła się.
-
Jak myślisz, przestane kiedyś uciekać? Przestanę się bać? – westchnęła patrząc
prosto na niego. Nie czuła się odważnie, wręcz przeciwnie. Czuła też jakby od
niej samej bił chłód, jakby była bryłą lodową, a Niall był zbliżającym się
ciepłem, które zamyka ją w swoich ramionach.
-
Przestałaś uciekać, przestałaś się bać.
Sky
chciała zaprzeczyć, pokręcić głową i tupnąć, czy coś, ale jego ramiona były
takie silne, a dłonie przyjemnie rozplątywały jej włosy, gdy przeczesywał je
palcami.
-
Teraz musisz mi znów zaufać.
Mogą być błędy, nie ukrywam. Pisałam teraz, trochę szybko, trochę chaotycznie, jednak ta historia jest tak krótka, że muszę ją skończyć teraz. Im będę dalej czekać by mieć czas - będzie gorzej.
Zostały dwie części, chcecie trochę na nie czekać, czy chcecie szybko? :3
@Reniferowa_
Dziękuje, że tutaj jeszcze ktoś jest... :) x
Tylko dwie?? Jeju :( Chociaż i tak się cieszę, że jest kontynuacja, bo ich historia nie mogła sie tak skończyć. Mam wielką nadzieję, że Sky ponownie mu zaufa i jakoś między nimi się ułoży :) Ich relacja jest mega słodka i piękna taka inna, co czyni ją wyjątkową :)
OdpowiedzUsuńŚwietnee!
Pozdrawiam
Cudo:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że będą razem :)