Luke
miał zły tydzień, nic nie układało się tak jak chciał. Dzisiejszy mecz
zapowiadał się jak kolejne wyzwanie. Czekając na resztę drużyny, wypatrywał
Lesley, która tydzień temu poprawiła mu humor swoimi rumieńcami. Myślała
pewnie, że nie widział; widział i wyglądała wtedy naprawdę uroczo, więc miał
nadzieję, że chociaż jej widok poprawi jego zły tydzień. Nawet jeśli jej nie
znał, budziła w nim pewne uczucie, którego nigdy wcześniej nie doświadczał.
Lesley
siedziała za kierownicą i zamierzała z samochodu obejrzeć cały mecz. Nie
chciała powodować kolejnej dziwnej sytuacji, jednak denerwowało ją to, że
kompletnie nie widziała tych najefektywniejszych, bramkowych akcji.
-
Szlag by to! – przeklęła pod nosem i wyszła z auta trzaskając drzwiami. Nie
denerwowałoby ją to zapewne, gdyby ktoś inny strzelał dziś bramki, ale to był
Max. Jej ulubiony kuzyn. Zamknęła więc auto i żwawym krokiem podeszła do płotu,
by stanąć przy nim z założonymi rękami i patrzeć. Odwracała głowę, gdy tylko
Luke pojawiał się na horyzoncie, co wyglądało naprawdę komicznie z perspektywy
osoby trzeciej. Do przerwy było już cztery do zera, i druga połowa zapowiadała
się równie dobrze. Lesley nie chciała wracać do samochodu więc znużona oparła
się po prostu o barierkę obserwując trochę ludzi na trybunach, trochę
chłopaków, którzy grali w rezerwie. Właśnie sięgała po telefon kiedy piłka
przemknęła jej nad głową, a ona zdziwiona i przerażona odwróciła się całym
ciałem do tyłu, sprawiając, że chłopak który biegł po piłkę wpadł na nią. Gdyby
nie złapał jej w pasie pewnie oboje upadli by na płot albo ziemię.
-
Przepraszam – powiedzieli równocześnie, Les z prawdziwym zmieszaniem jednak
chłopak na ustach miał głupkowaty uśmiech. Kiedy dziewczyna z powrotem sięgała
po swój telefon nieznajomy odezwał się
-
Właściwie to chciałem zwrócić twoją uwagę i zapytać czy szukasz tutaj kogoś
konkretnego, na przykład mnie?
Lesley
wybałuszyła oczy, jeszcze w życiu nie słyszała głupszego tekstu, a potem po
prostu udała że wcale jego pytania nie było. Spojrzała na telefon czując się
okropnie zażenowaną.
-
Gdybyś chciała porozmawiać to…
- Twój
czas skończył się zanim podszedłeś – powiedziała unosząc głowę i patrząc prosto
na niego; czuła jak robi jej się gorąco, bo nie zawsze była wstanie tak
odważnie odezwać się do znajomych, a co dopiero do całkiem obcego człowieka.
Chłopaki
wyszli z szatni i czekali właśnie na przeciwną drużynę, kiedy Drew zauważył
Lesley i zmarszczył brwi. Delikatnie popchnął Max’a i kiwną głową w jej stronę.
-
Spójrz z kim rozmawia Les – Max podążył w swoim wzrokiem w odpowiednim
kierunku, a Luke który stał obok i wszystko słyszał zrobił to samo.
- Co
za frajer – zaczął Max chcąc ruszyć by przerwać rozmowę, ale Drew pociągnął go
za rękę. - Daj spokój i tak zaraz będzie
musiał wrócić na ławkę – wzruszył ramionami. Max odwrócił się, jego brat miał
rację, druga drużyna zaczynała właśnie wychodzić z szatni. Luke nie ruszył się
przez chwilę z miejsca, jakby zastygł patrząc na Lesley i chłopaka. Nie znał,
go zdawało mu się tylko, że to właśnie o nim słyszał wiele różnych, nie
przyjemnych rzeczy i wcale, w jakiś dziwny sposób, nie pasowało mu to, że
dziewczyna z nim rozmawia.
Mecz
przebiegał spokojnie, ale niestety coraz więcej akcji w polu bramkowym miała
przeciwna drużyna. I Lesley zaczynała się denerwować, tym bardziej, że chłopak
który ją wcześniej zaczepił pojawił się na boisku i co jakiś czas posyłał jej
spojrzenie. Do tego wszystkiego pojawiał się przy Luke’u za każdym razem, gdy
pojawiała się dobra okazja do piątego gola. Nie żeby denerwowało ją to, z tego
powodu iż ciągle faulował blond chłopaka i irytował tym publiczność, raczej
chodziło o uniemożliwienie kolejnego gola. Prawda? Pomyślała przez chwilę,
patrząc w swoje buty, a wtedy doszły ją krzyki. Podniosła głowę i spojrzała na
boisko, przy prawej linii leżał nieznajomy, przyczepny chłopak, a Luke dostawał
właśnie czerwoną kartkę i rozzłoszczony schodził z boiska. Nie chciała wiedzieć co między nimi się
wydarzyło, ale od strony obu nie wyglądało to jak zwykły faul. Obok niej
rozmawiali jacyś inni chłopacy.
-
Widziałeś to? Luke po prostu go od tak zaatakował. Może to za to, że w kółko go
faulował.
-
Wyglądało jakby mieli jakieś inne sprawy między sobą – dodał ktoś inny.
-
Oboje ciągle patrzyli w tą stronę, coś musi być – rzucił ktoś jeszcze a Lesley
po prostu potrząsnęła głową i przestała słuchać. Czy byłoby to możliwe, że…
Pokręciła głową i ruszyła do samochodu, odechciało jej się oglądać do końca.
Czy to mogłaby być zazdrość?
Jest to rozdział napisany właśnie w tym tygodniu xd pomiędzy 3 a 4 czegoś mi brakowało, wiec poprzedni 4 teraz będzie rozdziałem 5 :D
(UWAGA UWAGA skoro napisałam ten rozdział w tym tygodniu to znak to wraca mi ciut [dosłownie szczypta, lol] wolnego czasu, będę się starać, by dodać coś na inne blogi! :> )
Wszelkie pytania mogą być tutaj lub na tt.
@Reniferowa_
#90minutFF !!!
Cieszę się, że dodałaś rozdział. Nie mogę się doczekać, aż pomiędzy nimi będzie się dziać coś więcej. :D
OdpowiedzUsuń