Jedenaste 90 minut: Kajaki

Jej plecak był stosunkowo ciężki. Zaspana czekała na podwózkę tupiąc nogą. Właściwie wcale nie musiała tutaj być, ale coś ją podkusiło, jakieś dziwne uczucie.
Ktoś zatrąbił wiec potrząsnęła głową i westchnęła. Jest cholerna piąta rano, kto normalny trąbi takim wielkim czymś.  Weszła do środka i zajęła pierwsze lepsze dwa miejsca. Oparła głowę o szybę i przysnęła na chwilę.
Gdy słońce zaczęło łaskotać ją w nos zamrugała kilkakrotnie i otworzyła oczy. Wzięła głęboki oddech i poczuła czyjąś obecność. Odwróciła twarz i zamarła. Luke. Przypomniała sobie sytuację z samochodu, jednak tym razem nie odskoczyła. Zauważyła jak jego powieki zaczynają się delikatnie drgać, więc odwróciła się patrząc w okno.  Patrzyła na mijające budynki próbując nie myśleć, o tym kto zajmował miejsce tuż obok. Wzdychała co jakiś czas, ale nawet to nie pozwalało jej się skupić na widoku za oknem. Po ostatniej niedzieli, była wręcz pewna, że Luke był zły. W końcu jeszcze wcześniej zachowała się bardzo impulsywnie, będąc urażona tak naprawdę ich wspólnym żartem – prychnęła pod nosem. To nie był jej żart i właśnie dlatego miałam prawo tak się zachować – myślała.
Autobus zatrzymał się i wszyscy wyszli zostawiając wartościowe rzeczy w środku. Lesley stała pomiędzy jednym z kuzynów a blondynem i szczękała zębami. Poranki były zadziwiająco zimne. Czekała tylko, aż zza chmur wyjdzie słońce by podążyć za nim i ogrzać się trochę w jego promieniach.
- Starsza, a taka nie mądra – wytknął jej głos tuż przy uchu; zadrżała, tym razem nie tylko z zimna, a następnie poczuła dodatkowe okrycie na ramionach. Uniosła głowę zauważając Hemmingsa z lekkim uśmiechem na ustach. Zmarszczyła brwi, nie spodziewała się takiego zachowania, myślała, że raczej nie odważy się do niej odezwać, tym bardziej po ostatnim ich starciu, którego … prawie nie było. Bo jak chłodną wymianę spojrzeń nazwać starciem.
- Ja… - zaczęła, nie do końca wiedząc co chciałaby powiedzieć, ale Luke odwrócił się i stanął obok, gotowy by wysłuchać porad od właściciela przystani. Spojrzała na niego po raz kolejny czując lekkie zażenowanie i zacisnęła wargi. Odwróciła twarz stając prosto i znów wzdychając. Miała ochotę sobie przywalić, za to, iż przez chwilę pomyślała, że będą mogli porozmawiać, ale przecież gdyby tak było zamienili by słowo ostatnio. Jego złość złagodniała tylko na chwilę, a może chciał jej nawet coś udowodnić...
- Teraz dobierzcie się w pary. – Zrobił się zamęt. Lesley zrobiła tylko kilka kroków do przodu, by znaleźć Maxa, ale ktoś chwycił ją pod ramię i pociągnął do tyłu, tak, że uderzyła delikatnie plecami w czyjąś klatkę piersiową. Myślała, że to może Drew, drugi kuzyn, ale gdy poczuła specyficzny zapach chłopaka, zmarszczyła brwi i zrozumiała jak bardzo się pomyliła.
- Wolałbym, żeby moja bluza została przy mnie – powiedział chłodno tonem, którego Les jeszcze nie znała. Zdała sobie sprawę, że Luke jest cały spięty i wciąż dość mocno zaciskał rękę na jej łokciu. Uniosła spojrzenie poszukując kogoś, kto mógłby wywołać tak dziwną reakcję. I kiedy miała się poddać zauważyła spojrzenie ciemnych, prawie jak smoła tęczówek, które skierowane były prosto na nią. Czyżby… - zdążyła tylko pomyśleć, a chłopak uśmiechnął się. Odwzajemniła to kątem ust i odwróciła się do Luke’a łapiąc pod boki i odrzucając poprzednią myśl huknęła
- Dlaczego nie dałeś mi wyboru?! Myślałam, że nie rozmawiamy.
Spojrzał na nią po czym odpowiedział krótko i dosadnie – Bo nie rozmawiamy – odprowadziła go tylko wzrokiem, oniemiała przez chwilę. Przełknęła ślinę, czuła jak kilka par oczu wpatruje się w nią z zaciekawieniem. Faceci to jeszcze gorsi plotkarze niż kobiet, przymknęła oczy i wzdychając ruszyła za chłopakiem. Powinna siedzieć cicho – jak zwykle, a nie pozwalać na wypuszczenie swoich emocji. Częściej chowała wszystko w sobie, jednak Luke sprawiał, że miała ochotę uderzyć wieloma rzeczami, słowami w jego twarz. Pod tym względem był równie wyjątkowy.
Swoją drogą, jak ma przeżyć ten dzień, skoro nie zamieni ze swoim towarzyszem ani jednego słowa?! To było z góry skazane na porażkę.



Dodaję dziś, bo jutro jestem jestem od 8 do 20 na uczelni....... <3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz