Piętnaste 90 minut

- CO!? JAK TO SIĘ STAŁO!? – Blond włosy chłopak wydarł się na cały dom, wstając z emocji, a dziewczyna, siedząca obok niego zaczęła się śmiać. Luke obrzucił ją spojrzeniem, które skrywało w sobie, złość, niedowierzanie, radość i dumę. – Ja-jak… Jak ty to zrobiłaś? – zaczął się jąkać obserwując powtórkę zagrania.
Lesley przekręciła na chwilę głowę, pozwalając swojej kitce opaść na lewę ramię, uniosła kąciki ust do góry i powstrzymując parsknięcie śmiechem odpowiedziała – Wcisnęłam odpowiednie guziki w przeciwieństwie do ciebie. – Nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. Luke opadł zażenowany na kanapę obok niej. Ley wciąż się śmiała, przymykając oczy, nawet nie spostrzegła, że Luke zatrzymał grę. Podszedł do niej, a ona uniosła powieki i przyłożyła rękę do piersi zdziwiona, jakim cudem pojawił się przed nią. Chwilę temu jeszcze siedział na kanapie. Uniosła do góry brwi, od pewnego czasu nie czuła się już tak zawstydzona w jego towarzystwie, to że był ciągle obok stawało się czymś normalnym. Jednak kiedy pochylił się nad nią, jej serce zabiło szybciej, tego nie potrafiła opanować.
- Skoro tak dobrze ci idzie to… - uśmiechnął się łobuzersko i przybliżył swoją twarz przechylając ją lekko w bok – to może zaczniesz biegać ze mną po boisku – Les wstrzymała oddech, ponieważ jego ciepłe i miękkie usta przy prawie każdym słowie dotykały jej. A potem po prostu złożył krótkiego, soczystego całusa. – To w nagrodę – roześmiał się ze zdziwionej miny Lesley, która później spojrzała na niego z pod byka.
- Spokojnie kochanie, jeśli wygrasz mecz dostaniesz to co ci obiecałem! – Zawołał siadając tak blisko niej jak tylko się dało i uruchamiając grę na nowo. – Pamiętaj, że wygrałem męski wieczór w twoją ulubioną grę – siatkówkę. – Zawołał rozbawiony – Jak mogłaś przegrać w swoją ukochaną grę? - A Lesley dzięki temu sprawnie odebrała piłkę jego zawodnikom. Zaśmiała się wciskając guzik i po raz drugi w przeciągu kilku minut posyłając piłkę do bramki Luke’a.
- A ty jak możesz przegrywać w piłkę nożną ze swoją dziewczyną dwa do zera?! Wstyd panie Hemmingsie!

Ich pierwsze wspólne dziewięćdziesiąt minut było dopiero początkiem, tego że będą musieli dożyć ze sobą tylu lat, a może i więcej.
                      
                                                             KONIEC 

PS.
zapraszam do zakładki: Informacyjnie!

2 komentarze:

  1. Ech dodałaś tak szybko, że nie zdążyłam się przygotować psychiczne na koniec. Ale przynajmniej ostatni rozdział jest taki jaki chciałam, bo wszystko w końcu się ułożyło. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeraszam haha, ale cieszę się że jesteś zadowolona z zakończenia! 😘

      Usuń