Kawiarnia, do której
wszedł Tae nie była jakoś szczególnie wspaniała. Prawdopodobnie nigdy by tutaj
nie zajrzał, gdyby nie jego przyjaciele Seokjin, który wychwalał tutejszą kawę
z plackiem, oraz J-Hope, który często wspominał o pracujących kelnerkach. Tak
jak jeszcze potrafił zrozumieć nadmierne myślenie tego drugiego o kobietach,
tak nigdy nie pojmował dlaczego Jin zawsze wspomina o słodkim.
Przyjemny zapach
cytrynowego ciasta dotarł do jego nozdrzy, gdy wszedł głębiej. Przy kasie stała
dziewczyna w czarnych włosach do ramion, która życzliwie uśmiechała się do
klientów podając ich zamówienia i odbierając pieniądze. Miała na sobie uniform
w biało błękitne paski z imienną tabliczką, była tak zajęta pracą, że tylko na
chwilę skupiła swój wzrok na V i schyliła głowę. Za nią przy automacie do kawy,
plecami do chłopaka stała druga, pofarbowana na blond dziewczyna, tym razem
odziana w różowo biały uniform. Dodatkowo z przewiązanym w pasie fartuszkiem,
który Taehyung zauważył, gdy odwróciła się i uśmiechnęła w jego stronę. Musiała
być jedną z kelnerek, która aktualnie pomagała koleżance przy kasie wydawać
zamówienia. Odwzajemnił lekko uśmiech, nie przyglądając jej się zbytnio,
dziewczyna miała zadarty nos, policzki jakby zjadała je do środka i blond włosy,
które opadały jej na plecach nie przekonywały go. Wolał naturalność. Nie
zapominając o tym, że musiały być też zdrowe umysłowo, nie tak jak nieznajoma z
przebieralni, której jego skromnym zdaniem z pewnością brakowało piątek klepki.
Rozejrzał się
zauważając swoich przyjaciół przy jednym z kwadratowych stolików, oboje
rozsiedli się na kanapie zostawiając mu wolny fotel.
- Słyszałem, że
ostatnio wbiła ci jakaś laska do przebieralni – zaczął, bez żadnego przywitania
J-Hope uśmiechając się tak szeroko i psotnie, że Tae miał ochotę przywalić mu z
całej siły. Obrzucił tylko Jina spojrzeniem, które miało wypalić w nim poczucie
winy. Obiecał, że się nie wygada, dlaczego Hoseok potrafił wszystko z niego
wycisnąć, jak z pasty do zębów.
Westchnął przymykając oczy, kochał ich obu, ale wolał żeby niektóre sprawy
pozostawały między nim a najstarszym. – No powiedz coś, wyglądała chociaż
dobrze? – roześmiał się odchylając do tyłu i przypadkowo kopiąc stolik, na
którym stały dwa kubki. – Ups – zawołał przykładając rękę do ust i śmiejąc się
jeszcze głośniej. Chyba nikt w życiu, kogo dobrze znał, nie doprowadzał go do
szału w tak szybkim tempie jak Hobi.
- Przestań, z pewnością
już go wystarczająco wkurzyłeś, a dopiero przyszedł – odezwał się drugi chłopak
z przywieszoną na barkach i zawiązaną z przodu bluzą. Chwytając chusteczki
wytarł ciecz rozlewającą się po stole. Nikt nie zdążył odpowiedzieć, przy
stoliku pojawiła się blondynka, która wcześniej pomagała przy kasie.
- Chciałby pan coś
zamówić? – zwróciła się uprzejmie patrząc ciemnymi oczami tylko na Taehyunga,
który na dźwięk jej głosu otworzył oczy. Skoro nie przebywał tu często, nie
pamiętał nawet nazw kaw, które serwowano.
- Po prostu przynieś mu
sok, Bora – Jin spojrzał na dziewczynę, z lekkim tajemniczym uśmiechem. Czyżby
mu się podobała? Kolorem włosów pasowaliby do siebie idealnie, Jin również miał
jasne blond kosmyki. Dziewczyna kiwnęła głową i odeszła zapisując coś w
niewielkim notatniku.
- No to… - zaczął
J-Hope po chwili ciszy, na co Tae zareagował głośnym jękiem wymieszanym z
irytacją.
- Hoseok, proszę cię.
Gdyby była warta słów wiedziałbyś o tym przed Jinem. – Może nie było to do
końca zgodne z prawdą, ale była to jedyna możliwość na zakończenie tematu,
który przywoływał w chłopaku przeróżne uczucia – niesmak oraz zawstydzenie, a
do tego sama myśl o tej sytuacji podnosiła jego ciśnienie. Jeśli jeszcze raz
trafi na tą dziewczynę, z całą pewnością nie pozostawi tego tak spokojnie.
Potrząsnął głową próbując wybić sobie z głowy to wspomnienie i skupić na
spotkaniu z chłopakami.
- Co wy na to, żebyśmy
zorganizowali sobie taki sam wypad jak w zeszłym miesiącu? – Radosny głos Hobi’ego ponownie przerwał ciszę. Gdyby tak ten chłopak miał
czasem wyłącznik – pomyślał Tae. Siedząc z nimi dopiero od kilkunastu minut już
kilka razy był prawie na krańcach swojej cierpliwości, a do końca za pewne
jeszcze długa droga. Lubił tego chłopaka, naprawdę był jednym z jego
przyjaciół, jednak kompletnie nie rozumiał jak trafił na tą listę. Różnili się
i ciągle sobie dogryzali, a chłopakowi buzia nigdy się nie zamykała, czego
czasem naprawdę nie potrafił zrozumieć. I ta nadpobudliwość, wszędzie było go
pełno.
- Naprawdę chcesz
wracać do miejsca, gdzie zostałeś wrzucony przez Kookiego i swoją siostrę do
wody? - Tym razem to V zaśmiał się głośniej niż powinien, jakby był w pierwszej
fazie odwetu za dzisiejsze naciskanie go. Chociaż winny był również Jin, bo się
wygadał, to jego postanowił zostawić sobie na później. Kim oczywiście nie był
osobą, która odgryza się innym na każdym kroku, to po prostu był specyficzny
rodzaj przyjaźni. Choć obiecał odegrać się na nieznanej dziewczynie, nie sądził
by kiedykolwiek miało to dojść do skutku, z resztą tamto było innym wydarzeniem
i aż się prosiło o zadośćuczynienie, jednakże cuda rzadko się zdarzają.
- To akurat chętnie
zobaczył bym jeszcze raz – dodał po chwili zerkając na ciemnowłosego, który
oparł się zakładając ręce na klatce piersiowej. Chyba już do końca życia
wszyscy zapamiętają pisk Jungkooka wybiegającego z wielkim robalem na ramieniu,
i siostry Hoseoka, która próbowała pomóc najmłodszemu pozbyć się niechcianego
towarzysza. Oraz tego jak cała trójka wraz z winowajcą całego zdarzenia
wylądowała na pomoście, a sam Hobi wpadł do wody razem ze swoim robakiem, który
zapewne się utopił.
- Nie miałem na myśli
tego samego miejsca – zaczął machając ręką. – Zapomnijcie, pojedziemy innym
razem, jak Kookie zacznie się do mnie odzywać. – Szybko zrezygnował, ze swojego
pomysłu, który jeszcze kilka sekund aż parzył się na jego języku. Jin i V uśmiechnęli się do siebie.
- Daj spokój J-Hope,
tylko wspominaliśmy. Ty przyczepisz się do jednego tematu i nie dajesz spokoju
godzinami, a nam nie pozwalasz nawet przez pięć minut – zaśmiał się Jin biorąc
swój kubek z ciepłym trunkiem upijając trochę.
Kelnerka w podobnym
stroju do poprzedniej, jednak z ciemnymi włosami, które przysłaniały jej twarz
ruszyła w stronę stolika. Jej rozbiegany wzrok uważnie krążył po pomieszczeniu
i podłodze, aby ominąć wszelkie przeszkody, niestety włosy, których nie spięła
nie ułatwiały jej tego. Na tacy miała ciastko bezowe, które zaraz po przejściu
kilku kolejnych kroków położyła na stoliku przy oknie oraz sok. Jej ręką drżała
więc pozwoliła drugą przytrzymać tacę, nie zawsze ufała sobie co do doniesienia
wszystkiego na miejsce. Niestety, już kilka razy zdarzyło jej się, że zamówienia
wylądowały na klientach, co kończyło się często wielką awanturą, wzywaniem
szefostwa, reprymendą dla niej oraz mniejszą pensją. Dlatego napoje roznosiła,
ze szczególną ostrożnością. Przy stoliku do którego zmierzała na kanapie
siedziało dwóch chłopaków, jeden z nich w blond włosach, bardzo często pojawiał
się w kawiarni więc znała go, powoli do wszystkich zwracał się już imieniem.
Ciemnooka sądziła nawet, że podoba mu się Bora, często spoglądał w jej stronę i
tajemniczo się uśmiechał trochę też nieśmiało jakby wciąż zbierał się w sobie
by zagadać. Życzyła mu wszystkiego co najlepsze, bo jej zdaniem wydawał się
naprawdę fajnym chłopakiem. Ciemnowłosy chłopak siedzący zaraz obok, uśmiechał
się chyba do wszystkiego co było żywe, więc kelnerka starała się nie zawieszać
na nim na długo swojego wzroku. Miał w sobie tyle energii, że mogłoby się
zdawać, że wysysa ją od dwójki swoich kolegów. Ostatni chłopak siedzący do niej
plecami, do którego niosła zamówienie miał lśniące kasztanowe włosy, przez
chwilę poczuła jakby go znała, jednak szybko odrzuciła od siebie tą myśl
potrząsając lekko głową. Przecież na świecie żyje wiele osób, których tył może
wyglądać właśnie tak. Chwila nieuwagi,
skupiająca myśli na klientach wystarczyła, by Su Jin poślizgnęła się na
podłodze, taca z jej ręki wypadła a szklanka z sokiem wylądowała na chłopaku z
brązowymi włosami, który krzyknął oburzony wstając i patrząc na dziewczynę
leżącą przed nim na ziemi.
- To ty! – wrzasnęli równocześnie,
choć znów chłopak miał więcej powodów do złości, niż Su Jin. Od ramienia przez
klatkę piersiową rozciągała się plama po soku, który wsiąkał w materiał. Gdy do
ciemnowłosej dotarło, co właśnie się stało i że znajduje się w swoim miejscu
pracy, uświadomiła sobie, że powinna pozbierać się z ziemi, oraz odpowiednio
zachować. Poczuła spojrzenie wszystkich obecnych, po raz kolejny wpadła na tego chłopaka, i po
raz kolejny wpakowała się z nim w można by rzec kłopoty. Przełykając ślinę
ugryzła się w język powstrzymując od kąśliwej uwagi, jej słowa czasami nie szły
w parze z czynami, powinna już dawno go przepraszać, a wpatrywała się jak w
święty obrazek. Co gorsza przypominając sobie w jakiej sytuacji znaleźli się
ostatnim razem. Cóż tym razem był ubrany więc wymyślanie traumy i uciekanie nie
wchodziło w grę, a szkoda chętnie ponownie by się tego chwyciła jako ostatniej
deski ratunku. Znów czuła się zażenowana. Byłaby w stanie przeżyć każdą inną
osobę, nawet jakiegoś biznesmena, tylko nie tego furiata, który stał wciąż nad
nią i krzyczał.
Wstała o swoich
własnych siła, Tae spojrzeniem tylko prześledził jej ruch w niczym nie
pomagając, a ona nawet na niego nie spojrzała błądząc znów spojrzeniem po
podłodze i zaciskając zęby. Gdyby w końcu się zamknął, mogłaby go przeprosić i
zaproponować, że zapłaci za pralnie koszuli, ale nie V gadał, jakby sam Hoseok
go tego nauczył.
- Nie dość że jesteś
podglądaczką to jeszcze nie potrafisz chodzić, no wspaniale wręcz! Nie wiem czy
człowiek który cię przyjmował, był bardziej ślepy czy głupi. Stwarzasz same
problemy – zatrzymał się, żeby wziąć oddech, choć Su Jin miała nadzieje że
skończył jednak on ciągnął dalej, cieszyła się że dopiero teraz zaczęła go
słuchać. Z całą pewnością na początku leciały jeszcze bardziej obraźliwe
komentarze. – Nie, ty cała jesteś problemem! – krzyknął na zakończenie
załamując ręce. Podniosła na niego wzrok, największym problemem to był właśnie
on, wydzierający się i robiący raban w całej kawiarni. Choć spojrzenie miała
wściekłe skłoniła się potulnie
- Bardzo przepraszam –
Mogli być z tego samego rocznika, co najwyżej z dwuletnią różnicą jednak wciąż
pozostawał dla niej klientem, przed którym powinna się pohamować jeśli chęć
pracy wciąż była dla niej jedną z ważniejszych rzeczy. Taehyung się zaśmiał,
tym razem był naprawdę wściekły, znalazła się okazja by raz na zawsze nauczyć
czegoś tą dziewuchę, to dlaczego nie miał by z tego skorzystać. Miała go
zostawić z traumą i poplamioną koszulą? Niech chociaż zapamięta do końca życia,
że powinna zacząć myśleć zanim cokolwiek zrobi.
- Twoje przeprosiny nie
wyleczą mojej traumy – zawołał, J-Hope zaczął się przeraźliwie śmiać, choć cała
sytuacja nie była aż tak śmieszna, Jin natomiast po prostu wpatrywał się w
dwójkę stojącą naprzeciwko siebie. Dziewczyna wyprostowała się, było widać jak
zaciska pięści i wzdycha, blond włosy natychmiast zaczął wzrokiem poszukiwać
drugiej kelnerki, która na szczęście szła już w ich stronę, by chociaż
spróbować załagodzić sytuację.
- Znowu ta trauma –
westchnęła Su Jin, a V uniósł brwi – Przepraszałam, za sok na twojej koszuli.
Trauma to już zakończona historia.
- C-cz-czy ty
powiedziałaś zakończona historia? – śmiejąc się Tae podszedł bliżej dziewczyny,
był równie wysoki co jej brat. – Chyba nie rozumiesz stwierdzenia trauma na
całe życie.
- Czy ty nie rozumiesz,
że ja też mogę mieć traumę – odgryzła się, zapominając o spokoju.
- Jak ty możesz mieć
traumę? To ja stałem tam bez spodni!
- A ja to widziałam,
nie myśl sobie, że był to przyjemny widok!
- Tym razem to już nawet Jin dusił się śmiechem. Choć to co się działo
wcale nie było komedią, to wyobrażenie tego co właśnie sobie wypominali i w
jaki sposób już tak. I jeszcze zdezorientowana i urażona mina Taehyunga po słowach
dziewczyny, Jin parsknął tak samo jak Bora, zakrywająca usta. Choć skoro Su Jin
nie potrafiła uspokoić klienta powinna już dawno wkroczyć między ich wymianę
zdań, stała pozwalając na odbywanie się tej szopki przed resztą klienteli. Na
szczęście nie było już ich wielu i z tego co zdążyła zauważyć mieli dobre
poczucie humoru, jednak kiedyś musiało się to zakończyć.
Po proszącej o
wybaczenie Su nie było ani śladu, stała przed chłopakiem z zaciętą miną. Choć
wina oczywiście w obu przypadkach leżała po jej stronie, to teraz nie miała już
najmniejszego zamiaru po raz trzeci go przepraszać. Bora położyła dłoń na jej
plecach, dając tym samym znak, że teraz ona przejmuje pałeczkę. Lekko czerwona
ze złości ciemnowłosa odsunęła się kilka kroków podnosząc z ziemi tacę, obok
nóg chłopaka leżała potłuczona szklanka, przez chwilę przemknęła po jej głowie
niegrzeczna myśl zostawiania tego tak i pozwolenia, by chłopak nadepnął na
szkło jednak szybko wzięła się za posprzątanie. Narobiła już wystarczająco
problemów i pośmiewiska z siebie. I jeszcze została obrażona, prychnęła pod
nosem, potrafiła zrozumieć jego złość, za oba wypadki, ale mogliby porozmawiać
na spokojnie przynajmniej jeśli chodzi o sok. Su Jin od zawsze była
specyficznym dzieckiem, jakby miała wymieszaną odwagę z nieśmiałością w jednym
garnku i zagotowaną do wżenia.
Bora uśmiechnęła się
przepraszająco w stronę Tae, który teraz nie dowierzał. Sam nie wiedział czy
bardziej nie wierzył w to, że po raz kolejny przytrafiło mu się coś niemiłego,
czy w to, że spowodowała to sama, zapewne niewychowana, dziewczyna. Blondynka
przed nim ukłoniła się
- Bardzo przepraszam,
za zachowanie koleżanki, nic jej nie tłumaczy. Oczywiście zajmiemy się twoją
koszulą i opłacimy pralnie. – Tae skrzywił się tylko, tak naprawdę nie wiele
mógł zmienić. Scena, którą przed chwilą odstawił z Su Jin za pewnie nie wiele
ją nauczyła, ale miał nadzieję, że czuje się z tym naprawdę źle i zacznie
myśleć. Skoro teraz wie, gdzie dziewczyna pracuje, z całą pewnością postara się
zrobić coś, by za wtargniecie do przebieralni również mu zapłaciła.
Dziś będzie notka, mam nadzieję, że wyjdzie krótka
myślę, że warto ją przeczytać, jeśli zostajecie ;>
Pomyślałam, że na
dzień dziecka, przed sesją i innymi męczącymi sprawami można się wykruszyć i
dodać wcześniej, ale do rzeczy.
Po pierwsze dziękuje,
za takie przyjęcie ubrań! Kompletnie się tego nie spodziewałam, tylu miłych
słów i osób którym się spodoba! ( Bo to był pomysł, na który wpadłam w kościele
(haha) z planami na kilka rozdziałów i natychmiastowo napisanym pierwszym)
Po drugie... Stało się,
złamałam swoją niepisaną zasadę i ten rozdział w wordzie ma AŻ cztery strony,
gdzie zasada brzmiała jedna strona, góra dwie. Cóż nie jestem w stanie
powiedzieć jak będzie dalej. Jeśli rozdział będzie długi, między
opublikowanym a nowym będzie dwutygodniowa przerwa, jeśli krótszy tygodniowa.
Mówię o tym, ponieważ nie zawsze wiem jak wszystko rozciągnie mi się w czasie,
mam nadzieję, że rozumiecie... hm..
I ostatnie chciałabym,
żeby ubrania pojawiały się zawsze w NIEDZIELĘ, mam nadzieję, że się uda
:>
Do następnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz