Su Jin wpatrywała się
pusto w przestrzeń mętnym wzrokiem, uśmiechnęła się półgębkiem i poczuła jak
jej się odbiło, wywróciła oczami spoglądając na kobietę przy stoisku zajmującą
się jedzeniem. Była prawdopodobnie w wieku jej mamy, miała pofarbowane na
ciemny brąz włosy i zmęczony pracą uśmiech, jednak wciąż serdecznie zwracała
się do klientów. Su poczuła jak jej głowa opada więc na chwilę pozwoliła sobie
przytrzymać ją ręką opierając się na stole i zamknąć oczy.
Co to za niewdzięczni
ludzie, ciemnooka robiła wszystko o co poproszono, zawsze przychodziła, nawet
jeśli to nie były to jej godziny pracy,
a teraz została zwolniona. ZWOLNIONA. Bo po raz trzeci w tym tygodniu jej
niezdarna strona dała o sobie znać. Może tak, prawda, nie zawsze wszystko jej
wychodziło, nie zawsze dało się to złagodzić najszczerszymi przeprosinami,
jednak Su Jin za każdym razem starała się okazać skruchę i wstydziła się tego
co się stało. Czasem była tak zawstydzona, że w pierwszej chwili nie wiedziała
co zrobić, jednak zawsze szybko zbierała się w sobie i robiła to co należało. Tym
razem to było za wiele, nie dość, że był to kolejny wypadek w tym tygodniu to
jeszcze szopka – stwierdził mąż szefowej rzucając w jej stronę jasnym
fartuchem, który mimo tego, iż już nie należał do niej, miał zostać wyprany.
Polecenie brzmiało by zrobiła to tak dokładnie, by jej pech nie przeszedł na
następną pracownicę. Prychnęła potrząsając tylko głową. Ciemnowłosa życzyła im
w duchu nie znalezienia osoby, która będzie chciała pracować, za te marne
pieniądze, które oferowali. Oprócz całkiem w porządku atmosfery, klientów i elastycznych godzin pracy nie było tam nic
pozytywnego. No bo serio kto by potrzebował takie drobniaki? Otworzyła oczy
chwytając pełen kieliszek i opróżniając go jednym haustem.
- Ja – jęknęła żałośnie
na głos odkładając przedmiot z hukiem na stół. Przekrzywiła głowę patrząc na
pustą butelkę. Chciała ją chwycić, by spróbować wycisnąć chociaż ostatnie
kropelki alkoholu jednak szkło wyślizgnęło się z palców spadając ze stołu i
rozbijając się.
- Aish.. – wymsknęło
jej się, gdy ledwo siedząc nachylała się by spróbować pozbierać większe
odłamki. Położyła dłoń na stole podpierając się, ale pod jej naporem przechylił
się i druga dłoń wylądowała na szkle. Syknęła, jakiś większy odłamek przebił
jej skórę, bolało.
- Panienko, wszystko w
porządku? – Widząc co się stało, pracująca kobieta odchodząc na chwilę od
swojego stanowiska pomogła Su Jin usiąść prosto i pozbierała stłuczone odłamki.
Dziewczyna najpierw rozejrzała się dookoła mętnym spojrzeniem kompletnie
zapominając o ranie na dłoni.
- Gdzie wszyscy? -Było już
pusto, nawet nie zwróciła uwagi, kiedy dookoła niej stoliki opustoszały. Wstała,
na blacie już od pół godziny leżały
odliczone pieniądze. Unosząc lekko głowę do góry uśmiechnęła się sama do
siebie, nie pamiętała czy kiedykolwiek wcześniej była w tak beznadziejnym, jak
na nią, stanie jak teraz. Przymykając oczy ukłoniła się w stronę kobiety, która
szła właśnie z miotłą, choć ciemnooka nawet nie zarejestrowała, kiedy odeszła.
Zmrużyła oczy wychodząc
na ulicę, jasne światło jednej z latarni denerwowało ją. Chwiejnym krokiem,
poprawiając spadające ramiączko od torebki, podeszła bliżej i uniosła głowę.
- Powinnaś zgasnąć –
powiedziała przymykając oczy, przeszła mimowolnie kilka kroków do tyłu i
otworzyła oczy, patrząc na księżyc w pełni.
- O! – zawołała,
alkohol w jej żyłach krążył mocniej niż kilka chwil temu. Uniosła rękę i
wspinając się na palce, jakby chciała dosięgnąć ciemnego nieba lub ukraść sam
księżyc. Potem wskazała na świecącą tarczę i powiedziała – Ty też, gaśnij.
Skoro ja nie mam pracy to ty też nie możesz pracować. Więc gaśnij – mówiła pod
nosem bez sensu czując jak robi się coraz bardziej senna. Tupnęła nogą
odwracając się dookoła własnej osi omal nie wpadając na znak drogowy. Zaśmiała
się na głos przeczesując włosy palcami i stając przed przejściem dla pieszych. Przechylała
głowę to raz na lewo raz na prawo, jakby miała w uszach słuchawki wypełnione
muzyką i uśmiechała się. Widziała światło sygnalizatora, ale nie była pewna czy
wskazuje, że może iść czy powinna poczekać. Wzruszyła ramionami, właściwie ruch
nocą nie był aż tak duży więc odważnie wkroczyła na ulicę.
~*~
Stukał palcami o kierownice czekając aż światło się zmieni, by mógł przejechać i w końcu dostać się do domu i położyć. Razem z przyjaciółmi spędził, dzisiejszy wieczór u Kookiego, który zdążył już wybaczyć Hobiemu jego ostatni wybryk. Oglądali mecz, a on jako jedyny postanowił nie pić, więc to na jego barkach spoczywało odwiezienia zalanych kumpli po wygranej, więc teraz samotnie jako ostatni wracał do siebie. Odwrócił na chwilę wzrok od ulicy spoglądając na chodnik i spotykając tam niecodzienny widok. Dziewczyna z wymierzonym palcem w niebo, mruczała coś pod nosem. Zaciskając palce na kierownicy przyjrzał jej się uważnie, z jakiegoś powodu wydała mu się dziwne znajoma, aż przeszły go nieprzyjemne ciarki. Ciemnowłosa prawie wpadła na znak przejścia dla pieszych śmiejąc się na głos. Tae wtedy zrozumiał, że musiała się nieźle spić i westchnął zastanawiając się przez chwilę, co musiało ją do tego zmusić, by doprowadziła się do takiego stanu.
Nigdy nie był skory do
pomocy obcym osobom, jednak teraz nie potrafił tak po prostu odjechać. Miał
zamiar jej pomóc, nawet jeśli miało to polegać na odwiezieniu jej lub wezwaniu
taksówki i wciśnięcia w jej rękę pieniędzy. Niech będzie. O tej godzinie, wiele
osób mogło czyhać na nieodpowiedzialne osoby, pałętające się pijane po mieście.
Włączył światła awaryjne i odpinając uprzednio pasy wysiadł z samochodu.
Przeszedł niezauważony na stronę, gdzie stała dziewczyna machając głową i wcale
nie zauważając, co dzieje się dookoła niej. Przez chwilę V myślał, że ma
słuchawki w uszach, jednak nic takiego nie miało miejsca. Stało się raczej coś
gorszego, niż nieistniejąca muzyka, którą słyszała dziewczyna, a żadna z tych
rzeczy nie przeszła chłopakowi nawet przez myśl. Zanim zdążył się odwrócić i z
szatańskim trochę uśmiechem wrócić do samochodu zostawiając Su Jin, która od
niedawna stała się jego największą zmorą, na pastwę losu, dziewczyna zaczęła
przechodzić przez ulicę. Nie wiedział co było gorszę, samo ponownie spotkanie
dziewczyny, czy jej wtargniecie na przejście na czerwonym świetle. Prawdopodobnie
ciemnooki nie zareagowałby jakkolwiek, by jej pomóc, ponieważ naprawdę mocno
zaszła mu za skórę, nie wspominając już o tym, jak potrafiła się do niego
odezwać. Więc gdyby za przejście na czerwonym świetle zapłaciłaby mandat na
pewno poczułby się w jakimś sensie zadowolony. Jednak nadjeżdżający samochód obudził
w nim strach o jej życie.
Nie potrafił tego zignorować.
Najszybciej jak się
dało, odpychając od siebie wszystkie nieprzyjemne wspomnienia i myśli złapał
pijaną dziewczynę za nadgarstek z całej siły, odwracając twarzą do siebie,
pociągnął. Nie był aż tak bezduszną osobą, by pozwolić komuś w najgorszym
scenariuszu zginąć, na jego oczach. W jego twarz uderzyły ciemne pukle włosów
Su Jin, kiedy wpadła w jego ramiona, razem zatoczyli się kilka kroków po
chodniku. Czuł jak adrenalina krąży w jego żyłach, a serce uderza o jego żebra.
Trzymał ją mocno w pasie, gdy obok nich
trąbiąc przejechało auto, stanowczo za szybko. Spojrzał na jej twarz, która
była tak blisko, że wzajemnie czuli oddechy na skórze. Tae pomyślał wtedy, że
była ładna, że mógłby polubić te ciemne oczy otoczone wachlarzem czarnych, mały
zabawny nos nad subtelnymi jasnymi ustami.
Su w tym samym czasie
przełknęła ślinę patrząc w ciemne oczy chłopaka i podziwiając go jak
zahipnotyzowana. Przez chwilę świat nie istniał, tylko ich dusze wzajemnie się
przenikające i łączące w jakiś dziwny sposób. Ostatnio byli blisko siebie w
przebieralni, jednak nie aż tak, by ich ciała stykały się.
V rozprostował szybko ramiona,
pozbywając się myśli, która przeraziła go gdy się ocknął. Mimo niechęci uważnie
przyjrzał się dziewczynie, trzymając jeszcze przez chwilę ją za ramiona. Jej
spojrzenie błądziło po jego twarzy, przez chwilę zdawała się być przestraszona
na amen. Następnie przez jej buzię przemknęło zdziwienie na jego widok, a
później znów zaczęła się śmiać jak opętana. Taehyung odepchnął ją od siebie i
puścił
- Ty głupia dziewucho -
warknął głośno – mogłaś zginąć. – Nie lubił jej, jednak nie życzył przecież
śmierci, ale teraz sam miał ochotę coś zrobić. Znowu, wyprowadziła go z
równowagi, a na dodatek sprawiła, że dziwna myśl przemknęła mu przez głowę.
Westchnął tylko ciężko łapiąc się za nasadę nosa.
- Chciałam po prostu
przejść na drugą stronę - powiedziała dziewczyna odchodząc kilka kroków i
patrząc na niego znów z zaskoczoną miną, tak jakby nie miała zielonego pojęcia
o tym, że chłopak uratował jej życie. – Tylko oczywiście jakiś palant musiał mi
w tym przeszkodzić – zawołała wymachując rękoma i zaciskając zęby.
V zaczął porządnie
zastanawiać się nad tym, czy świat z niego nie kpi, po raz kolejny spotkał ją w
momencie, gdy nie miał na to krzty ochoty. I po raz kolejny spowodowała kłopoty
podnosząc mu ciśnienie. Do tego była tak pijana, że brązowowłosy zastanawiał
się, czy w ogóle pamięta kim on jest, w co szczerze wątpił i denerwowało go to
jeszcze bardziej. I co gorsza zdawał sobie sprawę, że teraz musi jej naprawdę
pomóc.
- Zginęłabyś ślepoto –
puszczając nasadę nosa wskazał na ulicę. Sam nie wiedział dlaczego, patrząc na
nią teraz stojącą w żółtym świetle latarni próbował zrozumieć, co się z nim
aktualnie działo. To było jasne jak słońce, że powinien uratować ją od
potrącenia na pasach, ale z jakiegoś powodu martwił się też o jej dalszy powrót
do domu. Powinien ją zostawić, bo jej nie znosił, a ona powinna nauczyć się
myślenia za samą siebie, odpowiedzialności, której stanowczo jej brakowało. I
przy okazji poszukać swojej piątej klepki.
Dziewczyna pociągnęła
nosem, Taehyung nawet nie zauważył, gdy kucnęła. Po jej policzkach płynęły
gorące łzy. Wpatrywała się w swoją rękę.
- Jeszcze tego
brakowało, żebyś się tu rozryczała – jęknął wywracając oczami. Podszedł do niej
i złapał boleśnie za ramiona i postawił do pionu, byli sami na ulicy, więc
nawet nie miał możliwości poproszenia by zajął się nią ktoś inny. Jej tusz
rozmazał się pod oczami, przez co wyglądała nieatrakcyjnie, ale w sercu Tae
pojawiła się iskra współczucia, która błysnęła w jego ciemnym i z reguły
chłodnym dla niej spojrzeniu. Naprawdę coś musiało się stać, żeby wlała w
siebie tyle alkoholu, chyba nie była aż tak głupia, prawda?, zapytał sam
siebie. Su wciąż wpatrywała się w swoją rękę, która raczyła o sobie przypomnieć
i zaczęła boleć. Odłamek, który przeciął skórę na szczęście wypadł już z rany
zostawiając jednak nieprzyjemną cieknącą
i ciepłą, czerwoną ciecz.
V ze złością chwycił
jej rękę unosząc bliżej na co dziewczyna syknęła niezadowolona. Czy ona w ogóle
wiedziała, z kim właśnie przebywa?, pomyślał znowu. Nachylił się, by spojrzeć w
jej ciemne oczy, ale ze łzami były wciąż utkwione w ranie na dłoni. Nawet jeśli
byłby jakimś bandziorem na pewno mazałaby się i mruczała niezrozumiałe słowa
pod nosem. Spojrzał w końcu na przyczynę, jak sądził, jej płaczu, jedyne co
mógł jej zaoferować to woda utleniona i plaster. Z resztą to i tak było zbyt
wiele w jego mniemaniu.
- Powinnaś mi dziękować
na kolanach – zaczął ciągnąc ją w stronę samochodu i sadzając na fotelu
pasażera, ciemnooka spojrzała na niego zdezorientowana gdy ruszył po apteczkę.
W jej głowie pojawiła się myśl, że wie kim jest jej pomocnik i że jest to
niemożliwe by miał w sobie tyle pokładów uprzejmości.
- Przed chwilą kucałam
powinno ci wystarczyć – szepnęła cicho, z lekkim, żartobliwym uśmiechem
malującym się na jej ustach. V zignorował jej słowa nie wierząc jak szybko
zmienia jej się poczucie humoru i wyciągając potrzebne rzeczy i wracając do
niej.
Odkręcił butelkę,
chwycił jej dłoń w swoją i ze skupieniem, starając się nie zwracać uwagi na
spojrzenia dziewczyny przechylił opakowanie. Kilka kropel spadło na ranę, a Su
Jin jak oparzona wyrwała rękę, przechylając się do tyłu i prawie opadając na
siedzenie obok.
- Oszalałeś, co to
piecze – pisnęła.
- Opanuj się – wyzwał
ją, ponieważ wierzgającymi kończynami prawie skosiła go z nóg. – Niby nadzieja
umiera ostatnia, ale ty jej nawet nie znajdziesz ze świecą, bo ci zgaśnie –
próbował w łagodny sposób dać upust swoim zszarganym przez nią nerwom. Mając
tylko cichą nadzieję, że wykorzystała swoje dzisiejsze możliwości na
kompromitacje i kłopoty, przykleił plaster na jej dłoń i puścił. Zabierając
wodę utlenioną i plastry schował wszystko do apteczki i dzięki znalezionej w
bagażniku wodzie zaczął przemywać sobie ręce, chcąc pozbyć się tego dziwnego
uczucia. Że też zachciało mu się być litościwym.
- Pewnie bym ją sama
zdmuchnęła – zaśmiała się głośno, przyglądając żółtemu plastrowi w króliki.
Teahyung już nic więcej nie powiedział, patrząc na nią tylko z nieodgadnioną
miną. Nie mógł uwierzyć, że jego serce zmiękło na taką chwilę i to robił, co
też wprawiało go w zdenerwowanie. Zatrzasnął za nią drzwi i usiadł za
kierownicą, wyłączył awaryjne światła i ruszył. Su Jin starła zaschnięte łzy z
buzi i zaczęła mu się przyglądać
- Gdzie mieszkasz ? –
zapytał nie odrywając wzroku od ulicy. Dziewczyna milczała, jakby próbowała
pozbierać słowa i myśli.
- Straciłam pracę,
niedługo i dom stracę – jęknęła z bólem pod nosem znów nim pociągając i kuląc
się. Tae zaczął panikować, że znów zacznie płakać, wiec spojrzał na nią
gniewnie z zamiarem rzucenia kolejnej kąśliwej uwagi, ale Su tylko siedziała. Pas,
który wcześniej zapięła wbił jej się w szyje więc chwyciła go dłońmi odsuwając
od ciała. Tae zmarszczył brwi na chwilę pozostając z zawieszonym na jej osobie
spojrzeniu. Straciła pracę? Odwrócił od niej głowę, chciał bezpiecznie dotrzeć
do jej domu, a później do siebie. Czyżby to przez to, że wylała na niego sok?
Uśmiechnął się pod nosem, z zadowoleniem zaciskając palce na kierownicy. Tak!
Należało jej się – pomyślał. Potrząsnął głową, bo nie to było teraz ważne, skoro
już postanowił jej pomóc swoją radość z jej nieszczęścia powinien zostawić na
później. Próbując ukryć radość w głosie postanowił po raz drugi wyciągnąć z
niej tą jakże ważną informację
- Pytałem gdzie
mieszkasz?
- Za skrzyżowaniem przy
galerii musisz skręcić w lewo, taki szary budynek – ziewnęła zakrywając dłonią
usta i usadawiając się wygodnie na ciemnym fotelu. Jeśli dziewczyna naprawdę
pamiętała gdzie mieszka, to jeszcze chwila a Kim będzie mógł położyć się do
własnego łóżka i wyprzeć ze świadomości pomoc tej dziewczynie. Mogli oboje być
wdzięczni, że Tae wiedział o jakiej galerii mówi dziewczyna. Co prawda w
mieście było ich trochę, ale nie sądził, by ta istota była aż tak niemądra i
oddalała się na wiele kilometrów od miejsca zamieszkania. Podczas jazdy starał
się nie odrywać wzroku od ulicy, nie wszczynał nawet rozmowy, ponieważ słyszał spokojny
oddech swojej niechcianej towarzyszki. To że spała już było lepszą opcją niż
jej słuchanie. Kiedy w końcu dojechali na miejsce odetchnął przecierając
zmęczone oczy. Miał nadzieję, że w przyszłości w jakiś sposób świat mu się za
to odwdzięczy, wysiadł z samochodu. Otworzył drzwi od strony pasażera,
zastanawiając się czy Su Jin w końcu wytrzeźwiała. Już po tym, gdy ją uratował
powinna zacząć kontaktować chociaż trochę bardziej. Zacisnął zęby, jak to się w
ogóle stało, że postanowił jej pomóc. To nie była jego wina, że wylali ją z
pracy, sama naważyła sobie problemu, to było do przewidzenia, że z taką nonszalancją
i pechem daleko nie zajdzie. Z resztą, wciąż nie umiała myśleć, żałował tylko
że nie będzie mógł jej się odpłacić, za traumę oraz jedną z ulubionych koszul,
którą musiał wyrzucić po incydencie w kawiarni. Chwilę potem zdał sobie jednak
sprawę z tego, że teraz wiedział coś lepszego. Wiedział, gdzie Su Jin mieszka –
oczywiście, jeśli podała mu dobry adres.
Dziewczyna naprawdę
spała, była odwrócona twarzą w stronę otwartych drzwi. W prawej ręce trzymała
telefon. Tae przyjrzał jej się po raz drugi tego wieczoru, musiał przyznać że
była naprawdę ładna, gdy spała. Może swoje braki nadrabiała uroczym wyglądem?
Chłopak szybko odpędził uwagę, wcześniej nie zwracał uwagi na jej wygląd więc
dlaczego tym razem miałby zastanawiać się nad tym dłużej. Szturchnął ją dłonią
w ramię, Su Jin jęknęła tylko odpędzając go ręką jak natrętną muchę i ułożyła
się wygodniej w fotelu. V tracił cierpliwość, już dawno byłby w domu, gdyby nie
zachciało mu się ratować tego beznadziejnego przypadku. Sam nie mógł uwierzyć,
że pomagał jej po tym co mu zrobiła. Dziękował wszystkim istotom ziemskim i
pozaziemskim, że udało im się tutaj dotrzeć w całości. Z Su Jin obok siebie,
domyślał się, że mogło się to skończyć różnie. Nie sądził, że ktoś może
przynosić pecha, lub być jego uosobieniem aż nie spotkał tej dziewczyny, może
to była faktycznie przesada, ale Su Jin powinna mieć wypisane słowo „problem”
na czole. Może nawet z gwiazdką, żeby każdy wiedział, że pod tym kryją się same
kłopoty.
Z resztą sam do końca
nie wiedział, czy nazwanie pechem tego co się ostatnio przydarzyło było
odpowiednie dla niej. V z całą pewnością miał pecha w tym, że ją spotkał. I do
tego nie sądził by jeszcze kiedykolwiek odważył się bez drzwi lub kogoś do pilnowania
przymierzać spodnie. Nie żeby był tak wielkim cykorem, ale ta żenująca sytuacja
nie napawała go raczej pozytywnymi odczuciami. Chwała Bogu, że nie był wstydliwy
i potrafił przełknąć tak wielkie upokorzenie, o
którym J-Hope wypominał mu na każdym roku. Ale nazwać to pechem dla Su?
Jedynie to co potem się stało, czyli prawdopodobnie strata pracy była dla niej
pechem, ale spowodowanym jedynie tym, że sama w sobie była problemem. Z ich
pierwszego spotkania nawet gdy przez chwilę się zastanawiał, nie potrafił
wymyśleć jakie nieprzyjemne konsekwencje mogło dla niej mieć, no bo przecież
nie trauma, którą się broniła. Dziecinna wymówka, by go zdezorientować i uciec,
do teraz nie mógł sobie wybaczyć, że wciągnął się w ten żart. W końcu chciała
wkroczyć komuś innemu do przebieralni, a głos który ją wtedy zawołał należał do
chłopaka. Potrząsnął głową wracając do rzeczywistości.
Taehyung znajdując
jeszcze w sobie trochę uprzejmości powiedział
- Proszę wysiądź już –
Dziewczyna pokiwała tylko zaspana głową, wciąż miała na wpół przymknięte oczy,
gdy zaczęła się siłować z pasem, by go odpiąć. Niestety nie skutecznie, a chłopak
znużony dzisiejszym wieczorem ruszył by oprzeć się o samochód. Nie miał zamiaru
jej pomagać, w wyswobodzeniu się z pasa przecież nie było nic trudnego, już i
tak za bardzo się nad nią zlitował.
- Poczekaj – zaskomlała
chwytając go za materiał rękawa i w momencie gdy Tae ruszył pociągnęła. Oboje
usłyszeli dźwięk rozrywanego materiału, chłopak odwrócił się twarzą do niej i
spojrzał w dół
- Ups – czknęła patrząc
z rozanielona na chłopaka, kilka kosmyków włosów opadło na jej twarz, więc
przetarła ją ręką prawie wkładając sobie palec do oka. Uśmiechnęła się
niewinnie, materiał rękawa wciąż zaciskała w dłoni.
Jeśli jeszcze kilka
minut temu, Tae miał w sobie współczucie do tej dziewczyny, wyparowało ono
szybciej niż przy ich pierwszym spotkaniu winowajczyni uciekła ze sklepu.
Wciągnął powietrze próbując się opanować, jednak w tym wypadku graniczyło to z
cudem. Dotarcie w całości na miejsce teraz było już nieaktualne. Choć Su Jin
była cała i zdawała się być w skowronkach, czego Taehyung jeszcze nigdy
wcześniej nie mógł zobaczyć, to jego marynarka była rozerwana na strzępy, a on
sam wplatając palce w swoje włosy czuł jak gotuje się ze złości. Do trzech razy
sztuka mówią, Su Jin już za pierwszym razem przekroczyła granice jego
wytrzymałości, jednak tym razem rozpętała prawdziwą wojnę. Jak za wcześniejsze
wybryki jeszcze był w stanie odpłacić jej się tylko dokuczaniem, czy daniem
kilku lekcji myślenia, tak rozerwania jego nowego ubrania na dwie części już
nie.
- Żartujesz sobie chyba
teraz – fuknął na dziewczynę, której wreszcie udało się odpiąć pas, gdy brązowowłosy był pochłonięty wyrywaniem swoich
kosmyków. Był tak zmęczony, że nie był wstanie wydusić z siebie czegoś gorszego.
Spojrzała na niego stając na chwiejących się nogach, wyciągnęła rękę z wyrwanym
rękawem. Tae spojrzał na nią prychając pod nosem i śmiejąc się, jego oczy
błyszczały wściekłością, ale Su Jin tym razem wcale się tym nie przejęła.
- Czy ty kiedykolwiek
przestaniesz rozwalać mi ubrania? Lub co lepsze po prostu zostawisz mnie w
spokoju i zaczniesz się przejmować tym co robisz? – warknął, mrużąc oczy i
uderzając swoją dłonią w jej. Co miał niby zrobić z kawałkiem materiału? Dziewczyna zacisnęła mocniej dłoń, by cenna
zawartość nie spadła na ziemię. - Możesz tego użyć do wytarcia swojej
przeklętej i ohydnej buźki – kiwnął głową w jej stronę z bezczelnym uśmiechem,
jakby miał nadzieję, że jego słowa doszczętnie ją zranią.
- Mam ładną buzię,
jestem uroczą i miłą dziewczyną więc chce oddać co twoje i podziękować za pomoc
– Choć dobrze słyszała co powiedział, i momentami zdawało jej się, że przeklęty
chłopak który jest powodem jej ostatnich niepowodzeń i nieprzyjemnych
wspomnień, był tylko w jej głowie alkoholowym omamem, to odpowiedziała nad
wyraz spokojnie. Zmęczenie, które jeszcze chwile temu spowodowało, że zasnęła w
samochodzie nie pozwoliły jej na ostrzejszą wymianę zdań. Myśl, że to wszystko
mogłoby dziać się w jej wyobraźni nie pozwalała jednak na ukłonienie się i
wypowiedzenie przeprosin. Jego słowa kompletnie jej nie dotknęły. Dotknęła lewą
ręką swojego policzka i przechylając głowę uśmiechnęła się nad wyraz słodko
mrugając oczami. Tae otworzył szeroko oczy i unosząc do góry brwi odwrócił
głowę niedowierzając, że dziewczyna ma jeszcze czelność wypróbować na nim tak
beznadziejny sposób. Przyłożył rękę do ust zduszając w sobie śmiech. To jej się
udało, zrobić z siebie pośmiewisko.
- Nie ma drugiej takiej
na świecie jak ty. Nierozważnej i głupiej. – Choć na język przez chwilę cisnęło
mu się jeszcze zabawnej zdążył się ugryźć zanim padło to z jego ust. Odpowiedź
na jego wcześniejsze pytanie o trzeźwość, była już klarowna. Su Jin była daleka
od trzeźwości.
- Przynajmniej dodaje
smaku do twojego nudnego życia – roześmiała się głośno. Tak jak przy
wcześniejszych spotkaniach (nawet jeśli przez chwilę, to jednak) czuła się
zażenowana i zawstydzona, tak teraz tryskała dobrą energią. Z rozbawieniem na
twarzy, po części wywołanym zapewnie bardziej alkoholem, wciąż krążącym jej w
żyłach, niż kolejną sytuacją z garderobą chłopaka, wcisnęła swoją prawą dłoń do
kieszeni jego marynarki zostawiając tam jej zwartość i zaczęła wspinać się po
schodach. Mocno trzymała się poręczy, ponieważ jej stan nie pozwalał na
porządne utrzymanie się na nogach bez podparcia.
Taehyung z otwartą
buzią wpatrywał się w oddalającą dziewczynę, z nadzieją że był to tylko sen.
Przecież mógł przysnąć na tym przeklętym meczu z chłopakami, może gdy się
uszczypnie to się obudzi. Dotknął swojej skóry, jednak nie wiele to pomogło,
pokręcił tylko ze zrezygnowaniem głową kątem oka spoglądając na Su Jin. Nie miał najmniejszego zamiaru pomóc jej ze
wspinaniem, więc gdy zniknęła za zakrętem schodów wciągnął policzki do środka,
w jego żyłach wciąż krążyła irytacja. Jednak w głębi siebie czuł, że nie było
sensu się złościć, dziewczyna i tak nie była w stanie zrozumieć, tego co się
właśnie działo. Z ciężkim sercem uderzającym wściekle o jego żebra ruszył do
samochodu. Skoro świat wciąż sprawiał, że się spotykali jeszcze nie raz będzie
miał okazję odwdzięczyć jej się za niesamowite przygody, którymi go obdarza. Dzisiaj niech zazna jego litości, z której
swoją drogą wykorzystała zapas na miesiące.
Mógłby się cieszyć, że
nie rozwaliła mu kolejnej koszuli, raczej nie uśmiechałoby mu się wracać z
obnażoną klatką piersiową, nawet jeśli była noc i miał samochód; nie zniósłby
kolejnej aż tak niekomfortowej sytuacji w tym miesiącu, jedna wystarczała. Czy
wtedy nie zaliczałoby się to już pod napaść seksualną?, zastanowił się przez
chwilę. W końcu po raz drugi mogłaby go zobaczyć obnażonego - w jakimś sensie.
Jednak nawet jeśli teraz w jego kieszeni
na szczęście spoczywał tylko rękaw marynarki, to nie potrafił obrócić tego na
pozytyw. Dziewczyna ewidentnie miała problem z jego ubraniami. Wzdychając
ciężko zdjął rozwaloną marynarkę i rzucił na fotel pasażera, i trzaskając
drzwiami siadł za kierownicą ruszając w końcu do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz